sobota, 7 lipca 2012

A po nocy przychodzi dzień.

Nabieram strumień zimnej wody w usta i spluwam resztki parszywej nocy, mimowolnie zerkając w kierunku, gdzie od kilku dni próbuję Cię dostrzec. Twoje okno przysłonił wóz miłego staruszka, który co rano rozwozi tutaj ciepłe pieczywo. Zaczesuję wilgotne jeszcze włosy w niezgrabny koczek i idę kupić kilka bułek. Dzisiaj chcę być dobra, chcę coś zrobić. Zrobię rodzinie śniadanie. Rzucam odliczoną sumę pieniędzy na blat ale dwa grosze upadają, zataczając na rozgrzanym asfalcie niezdarne koła. Słyszę odgłos otwieranej bramy, podnoszę głodne Ciebie spojrzenie i wszystko się zatrzymuje. Jestem ja, dwa grosze, na wpół otwarta brama i ona. Długonoga blondynka. Otwiera Twoją bramę.

4 komentarze:

  1. Mogłabyś pisać książki.
    Chyba tyle w temacie, nie mogę powiedzieć, że mi przykro, zabrzmiało by to żałośnie. Ale jest mi trochę przykro, że życie nie układa się jak w książkach.
    Na razie radź sobie tak, jak radzą sobie w Avonlea. Czyli? Najlepiej jak potrafią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja i książki? To chyba komplement. Dziękuję.

      Usuń
  2. Nie lubię długonogich blondynek, a SMC ma rację - mogłabyś pisać. Pisałaś. Moja wyjątkowa Marciochowa :3

    OdpowiedzUsuń