piątek, 6 lipca 2012

Choruję na napady obsesji.

Nie nadaję się do zakochiwania. W zasadzie, chyba nigdy nie byłam tak naprawdę zakochana. Te wszystkie gimnazjalne miłości na całe życie, nie miały w sobie ani odrobiny zauroczenia, nie mówiąc już o zakochaniu. To były zwykłe obsesje. Chore obsesje. Każde dziecko wie, że choroby mają to do siebie, że się ich nie podtrzymuje ale się je leczy. Jako przyszły lekarz tym bardziej powinnam zdawać sobie z tego sprawę. Moje metody leczenia są jednak dość innowacyjne. Na ból gardła zamiast tabletek przepisuję lody a pragnienie zasmakowania szczęśliwej miłości leczę obsesją.

6 komentarzy:

  1. A jeśli obsesja to miłość?
    Właściwie czym jest miłość?
    Ona jest dziwna i ja jej nie pojmuje, no bo - jak zdefiniować?
    I jest problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli miłość to wypatrywanie kogoś w oknie. Kogoś kto ma Cie totalnie w dupie. To ja dziękuję miłości.

      Usuń
    2. Trzeba pobadać to dupsko i się dowiemy.

      Usuń
    3. E tam, wpatrywanie się w niego jak w obrazek mi nie leży. Ja chcę przy tym być sobą.

      Usuń
    4. A jak wyglądałaby miłość, gdybyś była sobą?
      I tak wtedy trzeba szukać. :-)

      Usuń
    5. Nie wiem. Nie umiem się zakochać.

      Usuń