sobota, 8 września 2012

Aniele stróżu mój...

Pytacie kim jest Tymoteusz i jak do tego doszło. Z pewnością jest człowiekiem. Myślę że mogę zawęzić krąg wtajemniczenia i zdradzić że jest mężczyzną (nie chłopakiem). Chociaż ma w sobie dużo z dziecka. Myślę, że jak każdy facet mężczyzna. (nie lubię określenia facet). Każdy z nich, gdzieś tam w środku jest takim małym brzdącem z samochodzikiem w ręku, który szuka ciepła i miłości. Oczywiście pomijam tutaj wszelkie mutacje i wybryki natury. Nie znam go dobrze, właściwie nie znam go w ogóle, nigdy się nie spotkaliśmy choć dwa razy było to zaplanowane. My chcieliśmy, los niekoniecznie. Próbuję pisać z sensem ale z boku wydaje się to jeszcze bardziej popaprane niż jest w rzeczywistości. Jest to chłopak, którego jednego dnia, w efekcie upojenia alkoholowego zaczepiłam na fb. Pisaliśmy. Dwa dni później mieliśmy spotkać się na Lednicy. Dokładniej, 2 czerwca 2012. Grał tam na jambe. Miałam poznać go po niebieskiej arafacie. I poznałam. Przez chwilę wpatrywałam się w niego i gromadkę dziewczyn u boku i nie wiem czy to ich zasługa czy może instynkt kazał mi nie podchodzić. Wsłuchując się w ten wewnętrzny cichy głosik, posłusznym krokiem wycofałam się w kierunku swoich znajomych. Zresztą, dla mnie zawieranie wirtualnych znajomości jest śmieszne. Nie żebym upatrywała w tym coś złego ale po prostu postrzegam to jako konieczność do której uciekają się ludzie którzy poza lustrem nie mają z kim pogadać. Szanuję to jednak i nie wyśmiewam. Nie wybieramy sobie życia. Może to los? Przeznaczenie? Nie wiem, jeżeli tak, to aktualnie jest on brutalnie neutralny wobec mnie. Tak czy inaczej, kontakt z T. się nie urwał. Wciąż pisał, żartował. Jak ze wszystkimi. Nie byłam żadnym wyjątkiem czy czymś takim. I nie chciałam być. To znaczy, nie zrozumcie mnie źle. Bardzo pragnę osoby dla której byłabym wyjątkowa. Ale nie szukam jej. A już na pewno nie w Internecie. Drugą szansę spotkania dostaliśmy kiedy przyjechał do mojego miasta na przesłuchanie do zespołu (w którym ostatecznie nie gra). Skończyło się na szansie i sądziłam że na niej poprzestanie. Tymczasem on pisze. Zawsze wtedy kiedy jest mi źle. Zawsze wtedy kiedy potrzebuję być blisko przyjaciół ale nie mogę, ze względu na odległość, czas i miejsce. Wyczuwa że potrzebuję słów, uśmiechu, energii. Ciężko mi powiedzieć jak do tego doszło bo w zasadzie nie wiem do czego się odnieść. Jeszcze ciężej jest mi powiedzieć kim on jest i jaki jest. Jest jak duch. Jak anioł. Jak stróż.

2 komentarze:

  1. I like it!
    Nie wiem czy powinnam powiedzieć więcej, chyba wiesz, co mam na myśli. Lubię takie historie, które są takie... Ty wiesz!
    A on to już w ogóle. Nie dość, że jest zajebisty (to, co opisałaś) to jeszcze nic mu z urody nie brakuje! Skąd on jest, zatem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Skąd wiesz jak wygląda? Fb?
    Nie z Poznania.

    OdpowiedzUsuń