Każdego dnia, gdzieś na świecie, ktoś komuś mówi: "ty nie jesteś taki, nie jesteś jak wszyscy". W tym samym czasie, gdzieś na drugiej półkuli ktoś żałuje, że kiedykolwiek te słowa wypowiedział. To z jednej strony przykre, że ktoś kogo uważaliśmy za wyjątkową osobę, okazuje się tą jedną z wielu, niezauważalnych w tłumie, bezosobowych jednostek. Z drugiej strony, to problem tylko i wyłącznie tej osoby. Wszyscy gramy. Każdego dnia przybieramy inną maskę, w zależności od zmieniającej się scenerii i aktorów. Prawda jest taka, że nikt z nas nie jest na tyle silny, aby w dzisiejszych czasach być po prostu sobą. W zasadzie, dla większości to chyba kwestia przyzwyczajenia, że świat to scena a ludzie to aktorzy. Co prawda, w większości marni dlatego szybko można ich zdemaskować. Mało jest jednak osób, które życie traktują jako coś więcej niż przedstawienie - którzy rozumieją, że są darem na który ktoś czeka.
Masz rację, każdy gra. Ja gram mówiąc, "tak proszę pani, nauczę się na sprawdzian", "Oczywiście proszę pana, będę jutro na lekcji". Ale po za tym, chyba jednak jestem sobą, bo cała moja szopka wokół układania loczków, wiecznego się zastanawiania jak wyglądam, może dawać wrażenie gry aktorskiej, ale czy granie, nie jest już częścią bycia sobą? Człowiek zawsze musiał grać. Nie było okresu w historii by nie trzeba było się "dostosowywać do zasad". Myślę, że to już taka ludzka natura, że człowiek dlatego jest lepszy od zwierząt, bo umie się powstrzymywać przed zachowaniami i pragnieniami.
OdpowiedzUsuńA co do miłości, drugiej połówki, itp. Hmm, to, co mówisz jest słuszne. Nawet bardzo i gorąco popieram tę tezę. Że każdy na kogoś czeka, ale mało osób rozumie, że ktoś czeka na nich.
Ale z drugiej strony, takie rozkminy są nie potrzebne, bo nie można szukać miłości na siłę. Możemy tylko czekać, że akurat wpadniemy na tę osobę na ulicy. Że szczęście się do nas uśmiechnie, a my do niego.
Twój Wiecznie do wzięcia UwG i jak zawsze filozoficzny z rana :)
Trudno to stwierdzić.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy gram, tak na chwilę obecną. Wiem, że moja klasa wymaga nieustannej gry. Tam wszyscy grają. Dosłownie. Gra im kompletnie nie wychodzi, bo widzę ich 'JA'. Grają nieumiejętnie. A jednak ogół wymaga, bo wtedy Ciebie lubią.
A ja? Nie no. Nie udaję nikogo, jestem sobą... tak, sobą. W wersji totalnie zamkniętej, ale jestem sobą. Nie przymuszam się do jakiś fałszywych przyjaźni z W ani nie staram się być nie wiadomo jakim luzakiem, aby zaimponować klasie i żeby stwierdzili, że jestem zajebista i warto się ze mną przyjaźnić!
Pieprzyć. No, jak widać niewiele chce w ogóle ze mną słowo zamienić na temat wykraczający poza temat 'skserujesz mi...' albo 'co było...'. No.
On jest. Czeka. Szuka.
Zastanawiam się, dlaczego mój drugi komentarz... zniknął? Cholerka.
OdpowiedzUsuńNapisałam wtedy, że baaardzo chcę się z Tobą zobaczyć i sama nawet o tym pomyślałam, ale mnie ubiegłaś ^^ To jak, piątek?
Może być też czwartek. Chyba, że mi wlepią poprawkę z niemca, bo dziewczyny coś ustalały z niemką i sama już nie wiem, co z tego wyszło.
To jak? Miejsce i gdzie? Decyduj :)
Ni(OH)2!